Feeds:
Wpisy
Komentarze

Archive for the ‘autobus’ Category

175

W słynnym autobusie linii lotniskowej w mieście Warszawa odbywa się dialog pasażer (P) – kierowca (K):
P: Can I buy a ticket, please? A ticket.
K: BIIIILEEEEET?
P: Yes, a ticket. Thank you!
Po czym za odchodzącym w kierunku kasownika pasażerem ciągnie się „NIE MAAAAAM WYYYYYDAAAĆ!”
Od EURO w końcu minęło już duuuuużo czaaaaasuuuuu…

Read Full Post »

To jest Polska

W autobusie linii 116 jedzie pan, który słyszalny jest w całym przegubowcu aż za dobrze. Inni pasażerowie oglądają się ze zdumieniem, a pan peroruje na cały głos na tematy antykomunistyczno-patriotyczne.
– Tu był Szpital Jana Bożego, w czasie Powstania go zniszczyli i wszystkich wymordowali! Kwiat narodu! Reszta Polaków wyjechała do Stanów albo do Kanady! To, co zostało, to komuchy same! To jest Polska…!
A M. myśli sobie, że według reguł logiki pana jest komuchem. I ten właśnie pan, który komuchów nie lubi, sam mówi, że też się do nich zalicza.

Read Full Post »

Na sportowo

M. lubi kibiców Legii. Zupełnie szczerze lubi. Co środę kibice Legii sponsorują jej przejażdżki autobusowe.

 W pierwszą ze śród w autobusie koło stadionu od kibica, który spożył nieco wody ognistej, i jest wieku średniego, słyszy, że w Polsce są piękne dziewczyny, z pięknymi włosami, mają najwięcej witaminy, i w ogóle. Koleżanka M., widząc, że słowa te są skierowane właśnie w stronę dwóch M., tłumiąc śmiech, mówi, że już nigdzie z M. nie jedzie.

W drugą ze śród, kiedy to M. znów jedzie w kierunku stadionu Legii, kibice Legii świetnie pomagają w orientacji – skoro wsiadają w ten autobus, to na pewno zatrzyma się on przy Lazienkowskiej.

Co wydarzy się w kolejną?

Read Full Post »

Wrażenie pierwsze:
M. zalicza dwa hamowania „na pysk” w autobusie w dalekiej Azji w mieście T., gdyż autobus na czerwonym świetle najpierw próbuje wyprzedzić (nie ominąć!) z prawej samochód skręcający w prawo, a gdy to się nie udaje, wyprzedzić z lewej auto skręcające w lewo i samemu skręcić w lewo też. Po wszystkim zastanawia się, dlaczego, odkąd tu przyjechała, nie słyszała nic o karambolach powodowanych przez kierowców autobusów ani o zawałach serca i udarach mózgu powodowanych jak wyżej. Chwilę potem dochodzi do wniosku, że przecież właśnie przeżyła coś powszechnego.

Wrażenie drugie:
K. wraca do domu radosna jak skowronek, wyglądająca dobrze jak zwykle. Zasiada do komputera, klepie, klepie w ciszy, po czym znienacka wypala: „wypadek miałam. Samochód mnie potrącił”. „No, na rowerze jechałam, wjechał na mnie. Porysowałam mu samochód, zaczepił się o mój rower i zderzak mu odpadł”. No tak, tu może zdarzyć się wszystko…

Read Full Post »

Polacy o podróżach komunikacją miejską w mieście T. w dalekiej Azji:
T.: I zazwyczaj nie siadają koło mnie a autobusie, bo obcokrajowiec.
Ktoś tam: (potakuje)
M.: (nie potakuje. Zaczyna się zastanawiać, co ma napisane na czole po chińsku, czego nie widać, a co sprawia, że wygląda niegroźnie dla tubylców). Oraz gdzie jest wewnętrzny Azjata T., kiedy T. jedzie autobusem.
I żałuje, ach, jak żałuje, że w mieście T. nie ma nocnych…

Read Full Post »

Dzisiaj gościnnie na blogu M. i B., znajome M., które postanowiły pewnego pięknego dnia wrócić z odosobnienia w górach do codziennej rzeczywistości w stolicy. Okazało się, że to też jest przygoda! A zatem, zapraszam:

M. i B. po udanym weekendzie w górach musiały się stamtąd jeszcze jakoś wydostać do stolicy. Swoją podróż z przygodami rozpoczęły w miejscowości Ustroń. Miały tam do wyboru PKP (ale tylko Express InterCity, więc z uwagi na koszty od razu z niego zrezygnowały) albo PKS, ale oczywiście nie bezpośredni. Mogły jechać m.in. do Cieszyna, Krakowa, Bielska-Białej czy Katowic. Postanowiły wyruszyć do ostatniej z tych miejscowości, licząc na jakiś wcześniejszy pociąg stamtąd (wiedziały o takim pociągu TLK jadącym późno w nocy, ale miały nadzieję na nieco wcześniejszy powrót).
Po nieco ponad półgodzinnym oczekiwaniu odjechały. Bez najmniejszych problemów. Na dworcu PKS w Katowicach miały trochę czasu na PKS Mława relacji Kraków – Krynica Morska. Ucieszone, że wrócą o ludzkiej porze do domu, czekały grzecznie na stanowisku. Nawet kilkuminutowe spóźnienie ich nie zmartwiło, bo przecież na takich trasach to norma. Po kilku minutach usłyszały głos z megafonu: „Oczekuje się na autobus relacji Kraków – Krynica Morska”. No cóż, jak się oczekuje, to się oczekuje. Komunikat jak każdy inny. Ale to, co usłyszały po kolejnej chwili, to już było zaskakujące: „Autobus PKS Mława relacji Kraków – Krynica Morska w dniu dzisiejszym został odwołany i nie wyjechał na trasę z powodu (uwaga!) DEFEKTU”. Cudownie po prostu, nieprawdaż? M. i B. nie znalazły niestety w tym dniu już innych dogodnych połączeń autobusowych, więc pognały na dworzec PKP. A tam z bezpośrednich połączeń czekały na nie tylko EIC i IC. TLK miało odjechać krótko przed północą. Mogły też spróbować jechać przez Kraków, ale szybko okazało się, że najbliższy TLK z Krakowa, na który mają szansę zdążyć, łączy się w Częstochowie z tym pociągiem z Katowic, więc ta opcja okazała się bezsensowna.
Na szczęście przyszło olśnienie i zaczęły szukać połączeń z Częstochowy. Do samej Częstochowy dostać się pociągiem osobowym z Katowic nie było trudno. Stamtąd miały PKS. A gdyby on z powodu defektu nie wypalił, to zawsze mogły poczekać na nocny pociąg. Na szczęście tym razem nie było żadnego defektu w PKS Mrągowo relacji Kraków – Giżycko. Ale oczywiście nie obyło się całkowicie bez przejść. M. i B. w pośpiechu szukały stanowiska, na które podjedzie odpowiedni autobus. Informacja była już nieczynna, a one nie znały (jeszcze) dokładnej relacji autobusu. Jak to zwykle bywa, krążyły najdłużej wokół właściwego stanowiska jeszcze tego nie wiedząc.
W Warszawie wylądowały około godziny 1:00, czyli o porze, o której wspomniana TLK jeszcze nie miała szans wjechać na dworzec w Częstochowie.
Ave PeKaeS!

Read Full Post »

Jedziemy do Europy!

Jedziemy PKSem relacji stolica – miasto S.
Wpadamy w objazd. Najpierw zwiedzamy całe miasto R., potem mamy niejakie wrażenie, że kierowca się pogubił i jedzie wioskami na rympał – co i rusz skręca w lewo, potem nieco odbija w prawo, a potem znów w lewo. Pasażerowie zaczynają się zastanawiać, czy aby nie jedziemy nad Bałtyk.
Gdy po raz czwarty w ciągu 15 minut przejeżdżamy przez przejazd kolejowy, pada komentarz:
– Linia kolejowa meandruje!

W tymże samym PKSie rozmawiamy sobie grzecznie o naszych znajomych. Kolegach dwóch, będących parą. Myślimy, czy będą na spotkaniu towarzyskim, czy nie, szczególnie, że dawno ich nie widzieliśmy. I ogólnożyciowo rozmawiamy.
– Oni są fajną parą.
– No. Taką normalną.
Po czym zdajemy sobie sprawę, że myślimy o innym znaczeniu normalności niż reszta społeczeństwa.

Read Full Post »

M. i K. czekają sobie na dworcu autobusowym w mieście S. w Polsce mniej więcej centralnej na pekaes, który nie wiadomo, czy przyjedzie – na internetowym rozkładzie jazdy widnieje, na dworcowym już nie za bardzo, poza tym pekaesy trochę chyba próbują nawiązywać do (nie)chlubnej tradycji pociągów-widmo, więc nie wiadomo, jak to będzie.
Podchodzą do stanowiska autobusowego dwie dziewczynki, wyglądające standardowo i lokalnie, rozgadane, mówiące o wyjeździe, i próbują coś sprawdzić. Jedna tłumaczy drugiej, że nie widzi, druga mówi pierwszej, że tego autobusu to nie ma.
Pierwsza wraca z sąsiedniego stanowiska, gdzie też próbowała się wczytać w rozkład i na średnio widzące oko określa z grubsza, że druga sprwdza zły autobus.
– Gdzie Ty patrzysz?! Ja do Katowic jadę, nie do Warszawy!
Ot, skutki wypicia jedneg piwa za dużo, gdy na dworze jest pięć stopni za ciepło. Lub braku znajomości mapy (?).

Read Full Post »

Pan wyciąga z kieszeni portfel i przejeżdża nim po kasowniku. Kasownik wydaje zielone światełko i pika*.
– Co robisz? – pyta współtowarzysz.
– Sprawdza, czy portfel świeci. – odpowiada drugi współtowarzysz. – O, zobacz, parasolka nie świeci. – zauważa smutno, po powtórzeniu gestu przejechania po kasowniku, tylko parasolką.

*W ten sposób sprawdza, czy ma ważny bilet miesięczny zakodowany na warszawskiej karcie miejskiej.

Read Full Post »

Dla Japończyków wsiadających na lotnisku Okęcie w autobus, a nieposiadających bilonu, nie ma sposobu na kupno biletu w autobusowym automacie.
Wydłubujemy z kieszeni i plecaków drobne i robimy zrzutę, pokonujemy automat i prezentujemy bilety zagranicznym pasażerom.
Nie chcemy przyjąć ani pieniędzy (siłą rzeczy w większej sumie niż zapłaciliśmy), ani upominku z Japonii. Tłumaczymy, jak i gdzie kupić sobie dalej bilet trzydniowy. Wywołujemy wielkie zdziwienie i równie wielką radość. Nam też się humor poprawia.
Ale stwierdzamy, że nie chcielibyśmy być Japończykami w Polsce.

Read Full Post »

Older Posts »