Feeds:
Wpisy
Komentarze

Archive for Luty 2010

Na przystanku przy pl. Krasińskich czeka poniedziałkowym późniejszym wieczorem na autobus tłum losowych, wymarzniętych przez ponad półtorej godziny ludzi. Kolejni ludzie nadchodzą i, sprawdziwszy za pomocą rozkładu jazdy i zegarka, że to, czym chcieli jechać (a wybór nie był duży), właśnie uciekło, stają na przystanku, i, nie mając innego wyjścia, czekają.

Zimno jest przeraźliwe. Ludzie tupią i przestępują z nogi na nogę. Chodzą w tę i z powrotem. Opatulają się szczelniej szalikami, zacierają ręce i ogrzewają je przez chuchanie. Czapki naciągają mocniej na uszy. Kolejni ludzie nadciągają i zachowują się tak samo. Część ludzi zebrana jest w grupki (przyszli razem) i rozmawia.

Jednak nikt się nie denerwuje, nikt nie narzeka, nikt nie klnie, nikt nie ma skwaszonej miny, wszyscy są raczej uśmiechnięci, a już na pewno każdy, kto za pomocą rozkładu właśnie stwierdził, że zanim przyjedzie autobus, czeka go kolejne dziesięć minut marznięcia. Niektórzy nawet radośnie informują o tym nadchodzących, którzy to przyjmują tę informację również nader pogodnie. I czasem nawet jedni zaczynają rozmawiać z drugimi.

Wszyscy zastrzegają, że przecież nie będą marudzić, ze świadomością, że nie ma to najmniejszego sensu. Skąd to dziwne zachowanie?
Wszyscy oni przed chwilą wyszli z rekolekcji u dominikanów na Freta. Usłyszeli tam, jak wielu twierdzi (wiem, bo też stoję i słyszę, że o tym mówią, i sama rozmawiam), naprawdę mocne kazanie.
O tym, że narzekanie na sytuację, w jakiej się znajdujemy, jakkolwiek trudna by ona nie była, nie pozwala żyć naprawdę.
I od razu postanowili zastosować tę naukę w praktyce.

Read Full Post »

Nocny autobus.
Moje ulubione siedzenie (z przodu, ale obok kierowcy) zajmuje zakochana para. Dziewczyna przylepiona jest do ramienia chłopaka w koszulce polo (miłość go grzeje, a kurtkę oddał ukochanej), który ją czule obejmuje. Głaszcze, całuje, przytula i w ogóle. Migdalą się i maślą, nic nie mówią, bo i po co tu słowa. Cud, miód, utramalina, i tak przez kilka przystanków.

Nagle odzywa się słodki, ale zdziwiony i dość donośny głos dziewczyny, która wyraźnie ma problem:
– No ja nie wiem! Czy sinus do kwadratu to jest to samo, co cosinus do kwadratu i czy ja mogę napisać po prostu tangens, czy to nie jest to samo i muszę napisać tangens do jednej czwartej?!

Po czym sytuacja wraca do stanu poprzedniego.

Read Full Post »

Przy metrze Politechnika mieszkańcy postanowili sobie sami poradzić z brakiem światła słonecznego wywołanym rozwieszoną na ścianie siatką reklamową:

(wpis dedykuję J., dzięki której w ogóle zauważam czasem jakieś reklamy na mieście)

Read Full Post »

Co było pierwsze…

…rower czy zaspa?
Warszawa, ul. Emilii Plater

Read Full Post »

Spółki PKP postanowiły połączyć się w swej marności i skorzystać z nowej technologii, żeby informować pasażerów głównie o skutkach posiadania starej, czyli opóźnieniach (ale są też informacje o promocjach na bilety!)

Strona tu i w blogrollu.

Moim osobistym typem są regularne informacje o pociągu Jan Kiepura. Przypomina mi się historia Tomka, który gonił ten pociąg po Niemczech.
Skomentować ją można mniej więcej tak:

Tomku, a może byś tak ładnie opisał tę kultową przygodę, a ja bym opublikowała?

* Wpis zainspirowany przygodami, informacjami i twórczością uczestników forum esgieha 🙂

Read Full Post »

Tej zimy zapewnij swojemu samochodowi nie tylko modne ubranie…

…ale i fryzurę!

Read Full Post »

Prolog tu.

M. jedzie niedzielnym metrem i zawzięcie czyta i notuje. W pewnym momencie M. zerka w górę znad książki i widzi zawieszony na sobie czyjś ciekawski wzrok. Ale jakoś to do niej nie dociera, więc M. czyta dalej. Za czas jakiś M. zerka po raz kolejny i widzi to samo. I jeszcze raz.
– Znowu polityka pieniężna? – pyta z zainteresowaniem obserwujący M. pan.
Po czym ucinają sobie krótką pogawędkę na temat walut.

Read Full Post »

Treść napisu pokazywanego na LEDowym wyświetlaczu pewnego klubu przy skrzyżowaniu Solidarności z Jana Pawła już się (niestety?) zmieniła, jednak kazała M. się zastanowić nad tym, jak kto postrzega świat. Napis ów mówił na przemian:
– 37 ładnych
– 4 brzydkie
– go go
– playhouse
przy czym zastanawiająca była informacja numer 2.

Read Full Post »

Na przystanku stoi pan i dwie panie, na oko koło pięćdziesiątki. Czekają na tramwaj. Tramwaj nie jedzie. Jest chłodno, lekko prószy śnieg.
Pan ma mały bukiecik drobnych białych róż i dyryguje. Śpiewają. Co piosenka spoglądają na tory i stwierdzają:
– Nie jedzie? Nie jedzie. No to śpiewamy dalej.
I śpiewają kolejną piosenkę 🙂 Ładnie śpiewają. A oto repertuar (warto posłuchać, wybrałam stare (oprócz Soyki), piękne wykonania. Państwo nie byli dalecy od oryginału):

O mój rozmarynie:

Deszcze niespokojne:

Deszcz jesienny:

Mały biały domek:

Po tej piosence państwo stwierdzają, że chyba nie będą śpiewać, chociaż wszyscy na przystanku się uśmiechali i byli zadowoleni.
Dostają potwierdzenie, że śpiewają ładnie i śpiewają dalej.
Pan wręcza M., która ustawiła się nie za blisko, ale i nie za daleko (żeby sobie posłuchać), jedną z różyczek.

Po czym następuje kolejna piosenka:
Na prawo most na lewo most – tu w wykonaniu Ireny Santor

Po czym nadjeżdża tramwaj, do którego państwo wsiadają 😦

Read Full Post »

Metro. Obok M. jedzie dwóch mężczyzn, rozmawiających w bliskowschodnim języku. Pachną budową (dziwne, po raz pierwszy w życiu zdarzyło się, że ktoś budową pachnie). Raczej nie zwracają uwagi na telewizorki, na których wyświetlają się wiadomości.

Inni pasażerowie też nie zwracają uwagi. Sytuacja zmienia się jednak, kiedy na telewizorkach pojawia się animowany filmik edukacyjny z serii o smoku Stefanie i Franku. Ten zawsze łączy ludzi, jak się okazuje nie tylko tych w różnym wieku, ale tych różnej narodowości też.

Jeden z filmików z serii znalazłam na youtube, zapraszam do obejrzenia, niestety w wersji nagranej z telewizorka:

No i jak, podoba Wam się Franek?

Read Full Post »

Older Posts »